niedziela, 25 września 2011

POTYKANIE




FRAGMENT OPAKOWANIA PO „TIC TACACH”
Podniesione 4 sierpnia 2011, Dąbrowa Górnicza, okolice Muzeum Miejskiego „Sztygarka”.

Ty, znowu ten! Jak mu tam... Nie pamiętam... Pacan jeden. Tak sobie o nim mówię w myślach. Pacan! No co mnie uciszasz? No i co, że klient? Klient, nasz pan? Nie tym razem. Pacan! Klient – nasz pacan. A właśnie, że nie będę szeptał u siebie w sklepie. Tutaj ja jestem pan. Gdzie przyjdzie na zakupy jak nie tu? Konkurencji żadnej, praktycznie żadnej, nie licząc pokątnej, czarnorynkowej, z kiepskiej jakości towarem. Tanim, ale kiepskim. Zawsze tu przyjdzie. No, ale sama spójrz na niego, no spójrz... Nigdy się nie ukłoni, butów nawet nie wytrze. O, jakieś gówno przywlókł. Wlazł i przywlókł, pacan jeden. Jaki oślizgły, bezkształtny. Nijaki. Ani brzydki, ani ładny. To się kurczy, mały jakiś, krótki taki, to się wydłuża, zmienia, dziwnieje, niepodobny do siebie się robi. Ale ja go zawsze poznam! Poznaj, Stachu, po zapachu. I nie tylko. Chociaż dzisiaj, z tym, co pod butem przywlókł... Hehe. Cofnąłbym go, dał szmatę do łapska, niech sprząta po sobie, pacan jeden. Co, nie cofnę go? Nie cofnę? No, nie cofnę, niech ci będzie. Ale znają go ludzie. Taki nijaki, ale znają go, mówią o nim. Nawet pisują. O pacanie pisać! Teorie snuć... Jakby nie było o czym. Przecież wiadomo, że naukowcy to fajtłapy. Mówią, że jakiś linearny jest, czy jak... Liniowy może. Że płynie od A do B, ale dzięki medytacjom można go odwrócić, wywrócić, czy przewrócić. Żeby płynął od B do A. Brednie jakieś, kurwa ich mać. Ty, gdzie on jest? Przed chwilą stał tam, koło półek z synonimami... A, dzień dobry, panie Tempus, dzień dobry. Co dajemy, jak zwykle ogonki? Ile? Dziesięć kilo... Już ważymy, się robi, proszę bardzo. Niech pan wybaczy śmiałość, ale powiadają, że swój ogon pan zjadł. Dobre! Pan się nie gniewa, to taki żart jest, nie zna się pan na żartach? A to przepraszam, proszę wybaczyć. W ramach przeprosin dorzucę panu taki świński ogon, spod lady, dla specjalnych klientów. Dziękuję uprzejmie, do widzenia panu! Co za pacan, kurwa. Widziałaś go? Jaki niedotykalski!