czwartek, 22 września 2011

WYSPY PRZEDWCZORAJ




POPĘKANE LUSTERKO ROWEROWE (CHYBA)
Podniesione 14 lipca 2011, Sosnowiec, parking pod Szpitalem Wojewódzkim


No i cóż w tym dziwnego? Światy giną. Na kopy, co tam na kopy - na tony. Każdego dnia. Często nawet nie jękną. A nawet jeśli, nikt nie usłyszy.
Wszyscy stoją akurat w kolejce do laryngologa, wkurwieni, w poczekalni śmierdzi.
Atlantyda... A czy ktoś ją kiedy widział? Daj pan spokój.
Dzieciństwo? Zapytaj pan siedemdziesięciolatka o dzieciństwo. Duby smalone będzie bredził. Co to on nie był, czego nie robił. Jak to się konie kradło i panienki wyrywało. Fascynujące, panie kolego, fascynujące. Jestem cały zasłuchany i wcale nie ziewam.
Albo, nie obrażając nikogo, papieros. Pyk, wdech, wydech, zdechł.
Nie ma o czym gadać, panie.
Ja to se lubię pomyśleć. O różnych takich. Szczerze mówiąc... Nie śmiej się pan, bo pana zdzielę i tyle będzie.
Szczerze mówiąc, najbardziej se lubię pomyśleć o rzeczach, których nie ma.