S, W – LITERY NAKLEJONE NA FRAGMENTY ZBITEJ SZYBY
Podniesione 17 grudnia 2011, Dąbrowa Górnicza, ul. Pogoria, na chodniku.
Sami chcieli. Nie to nie. Przecież nie będziemy się prosić, przynajmniej ja. A ty, Wu? No, i to rozumiem, tak trzeba trzymać, kurtka na wacie, tak trzymać. Trza być twardym, nie przejmować się, do przodu przeć, palić za sobą mosty. Pozbyli się nas, nie wybaczamy im, wiedzieli co czynią. Alfabet bez eS i bez Wu! Trzymajcie mnie! Nie wytrzymam! Weźmy Służbę Więzienną. Co bez nas zostanie? Jakiś nic nie znaczący bełkot. I skrót przestaje istnieć. Jaja kwadratowe. Niech mają jak takie są chojraki. Bo już nie ssaki (aki!), że sobie pozwolę na delikatne rymnięcie. Kurde, ale żeby tak... Żeby nas... Tak na hasiok, precz, won, fakof? Ty, a adresy stron www? Przecież bez nas mają przesraniutkie, naprawdę, muszą wszystko przemeblować, język cały, pisownię, gadanie. Syzyfowa robota. Yzyfoa, znaczy się, hehe, kurtka na wacie. Ty, Wu, ale co my teraz będziemy robić? Gdzie robotę znajdziemy? Przecież do cyrylicy nie pójdę się prosić, wolę szczeznąć pod mostem. Ile ci do emerytury brakuje?