środa, 16 listopada 2011

ŻABI DÓŁ




FLEK
Podniesiony 29 czerwca 2011, Dąbrowa Górnicza, Centrum, ulica Kościuszki, chodnik.

Zrób tak: znienacka połóż się na ulicy czy chodniku. Poważnie, co głupie miny robisz? To odświeża. Nie wstydź się, kurde, przecież i tak cię nikt nie zauważy, a nawet jeśli, to nie zwróci specjalnej uwagi. Ot, pijany, zaległ sobie, zaraz wstanie. I uśmiechaj się, tak, uśmiechaj się. Jak nie pijany  - to wariat. Nieważne przecież. To naprawdę odświeża. Widzenie odświeża, przywraca porządek rzeczy właściwy. Niby nic, taka żabia perspektywa. A jednak. Niepotrzebnie się wywyższasz, tak realnie rzecz biorąc, stoisz w szeregu z mrówką, czy żabą właśnie, nie przymierzając i bez urazy. Skala, synu, skala to względność. Nie spiesz się, poleż sobie. Zobaczysz przepływ, bieg, usłyszysz stukot obcasów i szmer rozmów, nie skupiaj się, niech będą szmerem, zwrócisz uwagę jak mijają. Są, nie ma, są, nie ma. Stuk, stuk, stuk, odchodzą w cień, w nic, są bez znaczenia, mgnienie, jałowość. Wszystko mija. Zobaczysz też, że nie wszystko jest takie, jakim być się wydaje. Skupisz wzrok na chwilę, dojrzysz na tej zgrabnej z daleka nóżce żylaczek czający się, przypudrowany. Ktoś chce, żeby go nie było, a on uparcie sobie jest. Albo będzie szła sobie luks lala, krótka spódniczka, brak majtek, zerkniesz z żabiej i ujrzysz dyndające jaja. Później wstaniesz i będziesz nowy, inny. Poczujesz we włosach powiew PRAWDY.